Wszystko wskazywało, że jeśli były tam żywe osobniki, to życie z nich całkowicie uszło.
Krysia, która zajmuje się pracami przy przywracaniu świetności obudowom, poświęciła sporo czasu i wysiłku przy starannym poszpachlowaniu skrzynki.
A później przy żmudnym polerowaniu powierzchni.
Uzyskane rezultaty napawały nas dumą.
Rokowały, że z dotychczasowego "sita", uda się uzyskać całkiem niezły wygląd reanimowanego odbiornika.
Do skrzynki wróciliśmy po dwutygodniowej przerwie i ze zgrozą dostrzegliśmy kilka dziurek -:(
Wszystko wskazywało, że jakieś oporne bestie nie do końca udało się wytruć.
Co tu zrobić, by nie zaprzepaścić dotychczasowego sporego kawałka roboty ?
Przypomniałem sobie ( BP ), oglądany film o ratowaniu starych ksiąg ( odrobaczywianiu ) w jednej z zagranicznych bibliotek.
Dokonywano tego przy użyciu dwutlenku węgla.
Taka gazowa metoda byłaby w tym przypadku najlepsza. Czy zadziała na pozostałości drewnojadów ?
Postanowiliśmy wytworzyć dwutlenek węgla w procesie fermentacji.
Cukier, drożdże, woda i mamy źródło CO2.
Po całym eksperymencie zawsze będzie można przedestylować pozostałą w butli ciecz-:)
Dobywający się po czasie syk, dobiegający z wnętrza worka, upewnia nas, że gaz jak najbardziej się tworzy, a więc egzekucja się rozpoczęła.
Ustawiamy worek z zawartością na balkonie i niech tak sobie pobędzie ze dwa, trzy dni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz