Zanim przystąpię ( BP ) do meritum związanego z dzisiejszym dniem, pozwolę sobie zacytować fragment moich wspomnień ( "Powroty cz.I " ) :
" W szkolnych zajęciach, doszedł nowy przedmiot, jakim była
fizyka, a nauczycielem był Pan M, ( ten, co najczęściej karnie zadawał mi wielokrotne
przepisywanie regulaminu uczniowskiego ).
Zważywszy, że przedmiot ów był „miodem na me serce „ większych
pretensji o to nie miałem, tym bardziej, że zaproponował utworzenie kółka radiotechnicznego, na które
natychmiast z Janem się zapisaliśmy.
Okazało się, że „kółko” to zbyt eufemistyczna nazwa, bowiem
zapisało się do niego tylko nas dwóch, a spotykaliśmy się w służbowym, skromnym mieszkanku naszego
nauczyciela, na ul.Struga.
Nie wiem skąd, ale nasz „mistrz” posiadał znaczną ilość
poniemieckich odbiorników
( podejrzewałem, że był to „spadek” po jakimś tutejszym,
przedwojennym warsztacie radiowym ).
Za jakieś niewielkie pieniądze, mogłem od niego nabyć takie
radio i pod belfrowskim okiem uruchamiać.
To były pierwsze lampowe odbiorniki w jakich posiadanie wszedłem
i własnoręcznie doprowadziłem do sprawności.
Co prawda nie były to jakieś nadzwyczajności, a wręcz jedne z
najprostszych modeli.
Z racji roli jakie odgrywały w czasach faszystowskich, opatrzone
zostały przez historię nazwą „naziradio”.
W każdym razie dwoma z takich odbiorników ( grającymi, a jakże )
jako młody w tym czasie radioamator mogłem się w swym dorobku poszczycić.
Teraz stanowią kolekcjonerski rarytas w mych zbiorach,
przypominając o początkach wielkiej przygody z radiotechniką.
Uczęszczając na „kółko”, miałem możliwość poznania w działaniu,
urządzenia do zapisu dźwięku na taśmie magnetycznej, czyli magnetofonu.
Nie był to jeszcze magnetofon w powszechnie znanej formie.
Była to taka NRD-owska przystawka, współpracująca z gramofonem
elektrycznym, niemniej fascynowała mnie niezmiernie, bo na te lata była to
nowość, a ja mogłem namacalnie poznawać nowe rozwiązania techniczne. "
I właśnie dopiero teraz nabyliśmy na aukcji taką przystawkę ( " TONI " , produkcji DDR, z 1955 roku), a przesyłka przyszła dzisiaj.
Dla mnie ( BP ) bardzo wzruszająca chwila.
Przystawka i mikrofon wykonane z pięknego bakelitu, o mozaikowej fakturze ( nazywanej przez Krysię salcesonikiem -:).
Oboje jesteśmy bakelitomanami, więc poza nowością techniczną w naszych zbiorach, doszedł jeszcze " bakelitomański " eksponat.
Choć do pełnego uruchomienia jeszcze trochę pracy, to wybraliśmy już gramofon z którym będzie współpracować ( koniecznie z obudową bakelitową ).
Niestety brak jest w komplecie zasilacza, który musimy zmajstrować, ale to już drobiazg.
Ważne, że przystawka jest w bardzo dobrym stanie, a niebawem zaprezentujemy ją w pełnej krasie i działaniu.